Wszystkim się zdaję, że puszczanie kobiet pierwszymi to
uprzejmość, pokazanie, że jest się dżentelmenem. Błąd. To zwykła okazja, żeby
popatrzeć na niskie, żeńskie partię. Nie ukrywam i przyznaję się bez bicia
właśnie podziwiałem jak Alex kręci swoimi bioderkami i wiem, że był to jeden z najlepszych
widoków mojego życia.
- Gdzie siadamy? – odwróciła się do mnie i spojrzała
pytająco. To by było na tyle jeżeli
chodzi o podziwianie widoków.
Ruszyłem do stolika w rogu zapewniającego choć trochę
prywatności. Odsunąłem jej krzesło. No bo skoro już zacząłem się bawić w
dżentelmena to chyba lepiej już bawić się w dżentelmena do końca, nie? Usiadła
i posłała mi wdzięczny uśmiech. Zająłem miejsce naprzeciwko niej, sięgając po
menu.
- Na co masz ochotę? – zapytałem lustrując kartę. Po chwili
ją zamknąłem, wiedziałem już czego chcę. Mam na myśli rodzaj kawy, rzecz jasna
bo to czego chcę siedzi po drugiej stronie stolika.
- Skoro to spotkanie na kawę to jak myślisz?
- Słuszna uwaga – stwierdziłem „inteligentnie”. – Niech
zgadnę, chcesz Latte.
- Bingo. I jeszcze może jakieś dobre ciacho, coś teges.
Noooo wymyślisz coś.
- Toż dobre ciacho siedzi przed tobą. – posłała mi
spojrzenie pełne rozbawienia i chyba niedowierzania w moje mniemanie o sobie. –
Okeej kumam. To ja idę zamówić, a Ty tu sobie zaczekaj.
Posłałem jej uśmiech, ukazując dołeczki i wstałem od
stolika. Tak, znam swoje atuty i jestem z nich dumny. Ruszyłem do lady po
drodze przeczesując włosy ręką.
~*~
- Zaraz nam przyniosą – powiedział, wracając na swoje
miejsce.
- Moje dobre ciacho też?
- Też – zaśmiał się. – Nie śmiałbym nie zamówić go. Jeszcze
byś mnie poćwiartowała czy coś.
- Słuszna decyzja, Styles. I równie dobre przewidywanie
przyszłości z niewywiązania się z mojej prośby – stwierdziłam dobitnie.
- Wiesz co? – zagaił, opierając głowę na dłoniach, a łokcie umiejscawiając na blacie. – Twój plan
„Zróbmy tu Greya” nie wypali.
- Oh serio? Dlaczegóż to? – również oparłam się o stolik.
- Ty się za zgrabnie ruszasz jak na Ane, a ja jestem zbyt
spłukany jak na Christiana. – Czy mam
traktować to jako komplement?
- Cholerka, już myślałam, że będziesz mnie pieprzył do nie
przytomności w czerwonym pokoju bólu.
- Ależ skarbie nadal mogę to zrobić, oczywiście jak już
jakoś zorganizuję taki pokój – mrugnął do mnie. – A jak nie zorganizuję
czerwonego pokoju to kolorów na świecie jest wiele.
- Nie jestem za niewinna na to? Halo ja mam dwa warkocze! –
pociągnęłam za nie, robiąc słodką minkę. – To jest kwintesencja słodkości i
niewinności, oraz dowód na to, że jestem miła, skromna i pomocna.
Parsknął śmiechem i powiedział: - Nie nabierzesz mnie na
swój słodki wygląd i tak wiem, że pod skórą siedzi jakiś diabełek. No i to nie
ja miałem te brudne myśli o pieprzeniu kogoś gdzieś. Ale to jestem w stanie ci wybaczyć.
Jak bym nie był sobą to też bym snuł o sobie fantazję erotyczne.
Na usta cisnęła mi się dość nie uprzejma odpowiedź, ale
nasza pogawędkę przerwał chłopak, który przyniósł nasze zamówienie. Postawił
przede mną szklankę z trójwarstwowym latte i talerzyk z pysznie wyglądającym
ciastem czekoladowym, jak można było sądzić po jego wyglądzie. Będę gruba – jęknęłam w myślach. Harry
dostał identyczną kawę i kawałek sernika. Uśmiechnęłam się w podziękowaniu
kelnerowi, odwzajemnił mój gest uśmiechając się ciepło. No idź już stąd. Chyba jakoś usłyszał moje myśli, bo udał się z
powrotem za ladę. Wzięłam widelczyk i wbiłam się nim w ciasto. Włożyłam
oderwany kawałek do ust. Jezu słodki jak coca-cola, jakie to dobre!
- Mmm Styles, nie wiedziałam, że masz aż tak dobry gust.
Podniósł wzrok z nad swojego już zaczętego sernika. – Ach,
no tak nie ma za co.
- Mam nadzieję, że ten twój serniczek jest smaczny bo ja się
nie podzielę.
- Nie musisz, sam o siebie zadbam – stwierdził i sięgnął
widelczykiem do mojego talerzyka. Nie zdążyłam mu go zabrać więc chłopak zabrał
kawałek mojego ciasta i włożył go sobie do ust. – Miałaś rację to jest naprawdę
dobre. – Zrobił gest jakby chciał wziąć jeszcze, ale tym razem byłam szybsza.
- Ej. Spadaj – powiedziałam, zabierając talerz z zasięgu
jego rąk. Gdy stwierdziłam, że już się uspokoił z zabieraniem MOJEGO ciasta
odstawiłam naczynie na stół i zaczęłam znowu konsumpcję. Harry też jadł swoje,
więc to idealna okazja by spróbować jego sernika. Powtórzyłam jego gest i
sięgnęłam nad stołem do jego talerzyka. Oderwałam kawałek za pomocą widelczyka
i z prędkością światła włożyłam go sobie do ust. – Nawet niezłe, ale moje
lepsze – wyszczerzyłam się do niego w uśmiechu, po spożyciu kawałka.
- Czy ty sobie przypadkiem na za dużo nie pozwalasz młoda?
- O przepraszam nie całe 3 lata to nie jest tak dużo,
staruszku! – wykrzyknęłam oburzona.
- Och czyżby „pięta achillesowa” panny Wilson?
Wystawiłam mu język, ale w duchu przyznałam rację. To był
fakt. Zawszę dogadywałam się ze starszymi osobami, a Roxana to tylko taki mały
wyjątek. A co za tym idzie byłam najmłodsza w towarzystwie, więc wszyscy mi w
jakiś tam sposób dogadywali z tego powodu.
Na mój gest jednak się tylko zaśmiał. Resztę deserów już
skończyliśmy w ciszy, delektując się ich smakiem.
- To jak tam dzieciaku – zrobił nacisk na to słowo. Drań. – chcesz dokładkę swojego ciasta.
- Grr. Styles – zawarczałam i to w dosłownym tego słowa
znaczeniu.
- Jej brawo, nauczyłaś się mojego nazwiska – zaklaskał w
dłonie, a na twarzy ukazał swoje dołeczki w szerokim uśmiechu.
- Och Heni przymknij się.
- Dobra dzieciaku. Mam dil. Ja nie mówię „dzieciak” do
ciebie, a ty do mnie „Henri”.
- To by było całkiem sprytne, ale bardzo ładnie się
wkurzasz, Heeenriiii.
- Twój wybór, młoda.
- Jeszcze ci dam młodą, Styles
- Sugerujesz że mam już zacząć uciekać czy coś?
- Sugeruję, że powinieneś trzymać się na baczności. Wolę
atakować z zaskoczenia.
Zamiast odpowiedzi dostałam jego głośny śmiech.
*
Kawę i dwa ciasto potem brzuch bolał mnie ze śmiechu, a mózg
gotował się z wymyślania nowych odpysknięć. Nadal siedzieliśmy w tym samym
miejscu rozmawiając. Chociaż nie do końca jestem określić czy można to tak
nazwać, ale nie wchodźmy w szczegóły.
- Dzieciaczku – zaczął Harry. Nie, nadal sobie nie odpuścił
nazywania mnie małolatą pod każdą postacią – wiesz, że jest już prawie 14:00?
Słyszałem że dzieci są o tej porze głodne – zachichotał. Czekaj co? Dorosły
facet zachichotał jak nastolatka? Jezuniu…
- Czy ty właśnie zachichotałeś jak nastolatka? – zapytałam,
śmiejąc się.
- Ty robisz to cały czas.
- Ja jestem dziewczyną. Ty nie – zaśmiałam się. – Hahaha
Jezu nie mogę.
- Dobra przestań już, mój błąd. A w sumie to twój, tak
słodko się wkurzasz jak nazywam cię dzieciaczkiem czy coś.
- Och no po prostu przyznaj że cała jestem słodka a nie
robisz jakieś podchody.
- Jesteś słodka, inteligenta i niezwykle piękna. Oraz masz
prawie tak ciętą ripostę jak ja.
- Prawie? Chyba sobie kpisz – parsknęłam.
- Jestem śmiertelnie poważny.
Wybuchnełam niepohamowanym śmiechem. Wyglądał tak jakby w
jego rękach spoczywały losy tego świata, a ktoś mu właśnie powiedział, że ma
zamiar najechać na ziemie ogromnym czołgiem.
- Śmiejesz się ze mnie? – zapytał, marszcząc brwi w udawanym
zdziwieniu.
- Z ciebie może nie, ale z twojej miny i owszem – odpowiedziałam
znowu wybuchając śmiechem.
- Wracając to podwieś Cię do domu czy wolisz jeszcze coś
zjeść?
- Styles czy Ty chcesz mnie utuczyć a potem zjeść?
- Kurczaczek odkryłaś mój plan.
- To nawet nie ma opcji. Jak możesz to poproszę o
podwiezienie do mieszkania Claudii.
- No niby mogę. Chodźmy – zadecydował i wstał z krzesła.
~*~
Zaparkowałem przed blokiem i wysiadłem z samochodu. Szybko
przeszedłem na drugą stronę i pomogłem Alex wysiąść z wozu. Zatrzasnąłem drzwi
i zabezpieczyłem furę blokadą pilota.
- Dziękuję za kawę i podwiezienie – odezwała się gdy się do
niej odwróciłem.
- Nie ma za co, dzieciaku. – Nie mogłem się powstrzymać by
tego nie zrobić.
Przewróciła oczami i odwróciła się na pięcie. Nie tak zaraz, Ślicznotko. Chwyciłem ją
za nadgarstek i przyciągnąłem ją do siebie. Zrobiłem parę kroków w przód i przycisnąłem
ją do budynku. Zbliżyłem swoje wargi do jej ust, ale w ostatnim momencie
odwróciła swoją głowę i moje usta wylądowały na jej policzku.
- Nie, Harry, nie będę kolejną laską do przeruchania –
stwierdziła i odepchnęła mnie. – Do zobaczenia, Henri. - Pocałowała mnie w policzek i weszła do bloku.
- Pa, Dzieciaczku.
__________________________
Jeżeli przeczytałeś/łaś skomentuj ♥
Jeżeli przeczytałeś/łaś skomentuj ♥
@bey_dream
Hihihi ciacho siedzi przed toba xddd czekam na nn! I na rozwoj sytuacji IYKWIM ^^ zapraszam rez do http://i-will-tell-you-a-story-about-me.blogspot.com
OdpowiedzUsuńRozdział świetny pod każdym względem!
OdpowiedzUsuńHarry to naprawdę ciacho, z pewnością sama bym go schrupała :d
Jak ja uwielbiam ich dogryzanie sobie nawzajem, cudo! *-*
Henri i dzieciaczek >>>>>
A już myślałam, że będzie kiss ;p
Harry ma zdecydowanie wysokie mniemanie o sobie, ale to mi się w nim podoba *-*
Kocham, @xAgata_Sz . xx
Mmmmmmmmmm <3
OdpowiedzUsuńUroczo :D
OdpowiedzUsuńMÓJ ULUBIONY FANFIK ^.^
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Jaka Claudia jest za przeproszeniem wkurwiająca, hahah. xddd
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie jest 1 rozdział, jakbyś powiedziała co sądzisz. http://everything-harry-styles-fanfiction.blogspot.com/
No i czekam na następny rozdział!! pozdrawiam xx
p.s wybacz, że nie z konta ale nie chce mi się logować. xd
Świetne
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko
I ahhh Bomba
Czekam zdecydowanie na next
pozdrawiam
Aqua
Informuj mnie proszę :* @crazy_aw_music
Zapraszam do mnie http://aquasenshi.blogspot.com/