środa, 26 marca 2014

Rozdział 7 „Chyba wisisz mi dwie kawy, maleńka”


Śledziłem wzrokiem Alex i jej przyjaciółkę, ale po obsłużeniu kolejnego z klientów straciłem je z widoku. Moje oczy, jednak po chwili, znalazły je w tłumie tańczących ludzi. Z ich zachowania można było stwierdzić, że się bawiły doskonale. Niestety nie dane im było dokończyć drugiego kawałka tańcząc bo jakiś siwowłosy mężczyzna z niemałym brzuszkiem ich zaczepił. O Boże myślałem że jest tu jakaś selekcja przy wejściu. Nie wyglądało to jakby uczynili sobie przyjacielską pogawędkę, ale facet też nie był nachalny. Dziwna sprawa. Chyba powinienem zareagować. Skinąłem głową na kolegę, dając mu tym znać, że zostaje sam na posterunku i opuściłem swoje stanowisko. Sprężystym krokiem ruszyłem w stronę Alex.


- Chyba nie powinieneś mi udzielać żadnych rad, skoro mnie nie wychowujesz – stwierdziła dobitnie brunetka, składając ręce na klatce piersiowej. Jej sylwetka pokazywała irytację, a może nawet wkurwienie.


Pokazałem się jej, by wiedziała że w razie co pomogę jej. Nie wiem co mną kierowało, ale miałem potrzebę pomocy tej dziewczynie. Naprawdę ją lubię.



- To że z wami nie mieszkam nie znaczy że nie jestem twoim ojcem. A jak ojciec mogę ci dawać rady – powiedział facet. Nie podobała mi się ta sytuacja. „Galaxy” to nie miejsce na rozwiązywanie rodzinnych problemów.



- Może to nie, że z nami nie mieszkasz tego nie oznacza,  ale to że nie mamy kontaktów od hmm… 5 lat?  już tak – Alex wyrzuciła ręce w górę w akcie złości i posłała gniewny wzrok swojemu ojcu. O tak zdecydowanie jest wkurwiona. – Nie traktuję cię jak ojca. Pogódź się z tym.



Przesunąłem się bliżej by usłyszeć dalszą część tej rozmowy. Muzyka zagłuszała wszystko.



- To Ty nie odbierasz telefonów – zauważył.



- No zastanówmy się dlaczego. Może dlatego że nie chcę cię znać?! – podniosła głos przedzierając się przez dudniącą muzykę. Parę osób posłało zdumione spojrzenia. Chyba czas bym zareagował i skorzystał z plusów bycia barmanem.



- Proszę pana, proszę by pan opuścił nasz klub. Nie życzymy sobie tutaj żadnych kłótni, bójek ani tym podobnych – powiedziałem chłodno, patrząc siwemu mężczyźnie prosto w oczy. Miałem nadzieję, że usłyszy mnie przez panujący tutaj hałas. Alex spojrzała na mnie ze zdziwieniem, chyba dopiero teraz mnie zobaczyła.



- Spokojnych ludzi wyganiacie, a niepełnoletnie dziewuchy wpuszczacie?! To chyba jakaś kpina.



- Tymi dziewczynami się zajmę kiedy już pan wyjdzie. A teraz proszę opuścić klub, albo wezwę ochronę.



Mężczyzna się napuszył, ale poszedł w stronę wyjścia zabierając po drodze jakąś kobietę.



- Coś mam wrażenie, że wisisz mi dwie kawy, maleńka. I to w dwóch oddzielnych terminach – puściłem oczko Alex, uśmiechając się delikatnie. Marny sposób załagodzenia sytuacji, Styles.



- Dzięki, ale poradziłabym sobie – powiedziała spoglądając na mnie spode łba. – Co do kawy to zobaczymy, ale chyba powinnam ci się jakoś odwdzięczyć.



- Przepraszam,  że chciałem pomóc.



- Nie zrozum mnie źle. Jestem wdzięczna, że chciałeś pomóc. Ale ja na serio dam sobie z nim radę. Robię to od przeszło 7 lat. Nabrałam już wprawy – mimo wkurwienia postarała się posłać mi uśmiech. Marnie jej to wyszło, ale doceniam starania. – Roxana ja wychodzę, a Ty rób jak chcesz – spojrzała na przyjaciółce, ale ta miała minę, jakby też już chciała być parę mil stąd. - Cześć Harry i do zobaczenia jutro.



- Taa do jutra o 11:00. Ta kafejka tutaj na rogu?



- Może być. Pa – I poszły.



~ * ~



- Kurwa, kurwa, kurwa. Wszystko zawsze musi spieprzyć i kiedy miałam lat 10 czyli w tedy kiedy się wyprowadził i w wieku lat 17 na imprezie w klubie, w którym w ogóle nie powinno go być. Co 45-letni facet robi w takim miejscu do kurwy nędzy? Dupy wyrywa? Przecież już do jednej, jak to moja mama mówiła, ździry się wyprowadził. Możesz mi to wytłumaczyć? Bo może jestem za tępa by to pojąć – słowa wylewały się z moich ust potokiem wkurwienia.



- Alex nie nakręcaj się tak. Co się stało to się nie odstanie, a nie warto śliny na niego – Roxi starała się mnie uspokoić, ale nie przemawiały do mnie jej słowa.



Szłyśmy szybkim krokiem po popękanym chodniku. Roxana prawie, że przymnie truchtała. Zawsze jak byłam zła, chodziłam szybkim, pozbawionym gracji krokiem.



- Jak on w ogóle śmiał mi powiedzieć, że to nie jest miejsce dla mnie? Zna mnie? A może ja jestem kurwą i dupą zarabiam na życie a „Galaxy” to miejsce mojej pracy? Chuj wie i nie powinien mnie ochraniać, że klub nocny to nie miejsce dla mnie. Niech on wypierkurwadala z tymi radami.



Roxana parsknęła śmiechem.



- Alex czy ty siebie słuchasz? Czy tylko gadasz, a jak gadasz to słyszysz muzyczkę relaksującą w tle?



Przeanalizowałam swój wywód i szepnęłam tylko:



- Ja pierdole, co ten człowiek ze mną robi…

- Dobra już nie pierdol tylko chodź do mnie. Przenocuję cię, a rano pomkniesz do Harrusia.

- Och zamknij się i chociaż ty mnie nie wkurzaj – wywróciłam oczami i zwalniając krok ruszyłyśmy do mieszkania Roxi

______________________________________________

 eghem.. no tak tego, wiem rozdział miał być wcześniej bo tamten był po miesiącu? No ale to zażalenia do mojej mamy, która mi zabrała internety </3
pzrypomniało mi się co chciałam dodac przy poprzednim rozdziale. Jest stworzona zakładka "Informowani" wszystkie zainteresowane osoby niech się wpiszą, bedzie mi prościej to ogarnąc.


komentujcie ♥ i do następnego ! (tak myślę że to będzie sobota)

jak ktoś, coś chcę to zapraszam na tt: @bay_dream

3 komentarze:

  1. Rozdział świetny, zresztą jak zawsze :)
    Dobrze Alex nagadała swojemu tacie, a Harry bardzo dobrze się zachował wypraszając go z klubu. Styles nie może być przecież bezinteresowny i wymyślił sobie kawę. To mi się podoba :)
    Czekam na nn i życzę weny <3
    @xAgata_Sz xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super. szkoda tylko ze tak rzadko dodajesz.
    Kisses
    Mona

    OdpowiedzUsuń