Dobra pieprzyć to.
-
Nie musisz mnie nigdzie zabierać, jestem całkowicie poczytalny – stwierdziłem,
wypychając podbródek do przodu.
-
Jak to? Nie rozumiem – Liam odwrócił się w moją stronę i popatrzył na mnie
zdziwiony.
-
No nie musisz mnie ciągać po żadnych lekarzach.
-
Harry ale ty wiesz że to taki żart tak?
-
Oh serio? Dobrze że mi powiedziałeś – odrzekłem sarkastycznie.
-
Do usług, Stary.
Nastała
chwila ciszy, a my zaraz mieliśmy być na miejscu. Jeszcze tylko jedno
skrzyżowanie.
-
To byłeś na tej kawie? – Payne nie wytrzymał.
-
Tak – odpowiedziałem krótko.
Wytrzeszczył
na mnie oczy.
-
Kto i co od ciebie chciał?
-
Nikt i nic.
-
To ta kawa miała na celu…?
-
Um wypicie kawy? Tak strzelam.
-
Ale ale jak to?
-
Tak to no.
-
Dobra a z kim byłeś na tej kawie?
-
Nie znasz.
Dojechaliśmy
na siłownie więc zaparkowałem samochód
-
Zaryzykuj, może znam – zaproponował wysiadając.
Podszedłem
do bagażnika z Liamem na ogonie.
-
Wątpię, nie nasz wiek, nie nasze środowisko.
-
Umawiasz się z jakąś mamuśką? – otworzył usta ze zdziwienia. W woli wyjaśnienia
„mamuśka” to nasze własne określenie na kobietę, która ze względu na swój wiek
może mieć już dzieci.
-
Pojebało?
Wyciągnęliśmy
torby z bagażnika, zamknąłem samochód i ruszyliśmy do siłowni.
-
No to skoro nie nasz wiek, nie mamuśka to ktoś młodszy?
-
Brawo Sherloku.
-
Czy to nie jest jedna z tych lasek którym pomagałeś w tłumie jakoś ostatnio?
Kurwa.
-
Taa – przyznałem niechętnie.
-
Dobra to skoro detektyw Payne już doszedł kto to, to opowiadaj jak było na
kawie i jak bardzo dobra jest w łóżku!
-
Nie wiem jaka jest w łóżku, a na kawie było hm… zabawnie, zdecydowanie się
uśmiałem.
Po
raz nie wiem który już dzisiaj wytrzeszczył na mnie oczy.
-
Jak to „nie wiesz”?
-
No nie wiem. Nawet nie dała mi się pocałować.
-
Zgrywa niedostępną czy coś?
-
Zdecydowanie coś.
-
Rozwiń – poprosił, kiedy przykładaliśmy swoje karty by móc wejść na teren
siłowni.
-
Ugh. Muszę?
-
Tak, no dawaj. Trzeba sprawdzić czy ten lekarz nie będzie potrzeby,
szczególnie, że z tego co zrozumiałem to ty ją zaprosiłeś.
Przewróciłem
oczami.
-
Nie jest jak inne laski i nie gra tego „w sumie to niezły jesteś, ale cie nie
chcę bo musisz się postarać” ani nie jest zbyt nachalna.
-
No kontynuuj, kontynuuj – powiedział, kiedy przez chwilę się nie odzywałem.
-
Wal się. Wiesz że nie lubię się zwierzać. To strasznie babskie – otworzyłem drzwi
do szatni i rozejrzałem się za wolną szafką.
-
Weź noo. Jesteś moim kumplem a to taka sytuacja od… w sumie nigdy tak nie było.
Zamiast
jakiejś reakcji zignorowałem go i zacząłem się przebierać.
-
Dobra jak chcesz, ale wiesz że i tak ją znajdę co nie?
-
Niby jak? – odwróciłem się do niego.
-
Na pewno masz ją na fejsie i twitterze, a napisanie do niej to nie jest duży
problem.
Kurwa.
-
Mam masę znajomych powodzenia.
-
Może i tak, ale nie obserwujesz dużo młodszych dziewczyn.
Kurwa.
~*~
-
Halo? – odebrałam telefon z jękiem. Przysnęłam trochę po powrocie do domu, a
dźwięk dzwonka właśnie mnie obudził.
-
I jak kawa? – Ach czyli to Roxi miała czelność mnie obudzić.
-
Udana.
-
I?
-
Co i?
-
No opowiadaj, ciapo!
-
Jarasz się bardziej niż ja – zauważyłam.
-
Bo Ty śpisz z tego co słyszę.
-
Już nie, dzięki.
-
Wybaczysz mi to jakoś.
-
Nie jestem o tym jakoś bardzo przekonana ale niech ci będzie.
-
To może wpadnę?
-
Skoro musisz – westchnęłam.
-
Ej co ty masz taki zjebany humor?
-
Bo mam w rodzinie sukę – usiadłam na łóżku, wiedząc że i tak już nie zasnę.
-
To ja za chwile jestem.
-
Weź moje ciuchy, ok.?
-
Ok. ok. Do zobaczenia.
-
Pa – rozłączyłam się i położyłam telefon na szafce nocnej.
W
pokoju panował bajzel więc postanowiłam go trochę posprzątać. Pozbierałam
brudne ciuchy i wrzuciłam go do kosza na brudy w łazience. Przebrałam się
jeszcze by móc oddać ubrania Roxi. Zaczynałam się brać za ogarnianie biurka,
kiedy usłyszałam dzwonek. Zostawiłam wszystko i podeszłam do drzwi.
-
Wchodź – powiedziałam, uchylając drewnianą powłokę.
W
progu jednak nie stała Roxana, a jakiś facet. Całkiem niezły facet. Spojrzałam
na niego skonsternowana.
-
W czym mogę pomóc? – zapytałam, uśmiechając się miło.
-
Um.. ja.. um.. ja przyszedłem do Claudii – No
tak to było do przewidzenia.
-
O Nick, już jesteś – usłyszałam za sobą przesłodzony głos mojej kuzyneczki.
Oczy to mi chyba wyszły z orbit, a podbródek upadł na podłogę. Claudia była
ubrana w jeden z tych stroi „seksi sprzątaczek”. Krótka czarno-biała
spódniczka, czarna bluzka z dekoltem do pępka i ten wstrętny biały fartuszek.
Ugh. Ten widok zostanie mi do końca życia.
Brunet
był zażenowany moją obecnością i w sumie było mi go szkoda. Ale to nie ja
przyszłam się tu pieprzyć do bezpłatnej kurwy, mój kolego. Z resztą i tak nie
mogłam odejść bo do mieszkania weszła właśnie Roxi. Spojrzała na mnie. Na
Nicka, który zdejmował buty. Na mnie. Na Claudie. I jeszcze raz na mnie ze
zdziwieniem, zmieszaniem i zaskoczeniem w oczach. Tak, właśnie. Witaj w moim świecie. Bezgłośnie się mnie zapytała co
się dzieje. Wzruszyłam tylko ramionami i powiedziałam jej by zostawiła swoje
rzeczy tutaj. Nick i Claudia poszli do niej, ale dało się słyszeć jego męski
głos, który pytał czy to na pewno dobry moment w końcu tu są dzieci. Ja ci dam kurwa dzieci, chujku.
Kuzyneczka odpowiedziała mu śmiechem i ich rozmowa ustała.
Zaprowadziłam
Roxanę do kuchni, gdzie zaproponowałam jej coś do picia i włączyłam radio by
zagłuszyć dźwięki z sypialni. Nalałam nam po szklance soku i usiadłam obok niej
przy stole.
-
Em, Alex co to do kurwy nędzy było?
-
No moja kuzynka i jakiś facet.
-
A co oni tutaj robią?
-
Ile ty masz lat? – zaśmiałam się.
-
No tak, ale nie mają w hoteli czy coś?
-
Och błagam ona by nie wyrobiła się z płatnościami. A po za tym myślisz że jak
poznałam Harrego?
-
W sumie to tak dokładnie mi tego nie opowiadałaś.
Jęki
i imiona z sypialni się nasiliły więc pogłośniłam radio.
-
Wszedł nagi do łazienki kiedy się kąpałam – zaśmiałam się na to wspomnienie, w
tedy nie było tak zabawnie.
-
Wiesz co? Ja u ciebie nie nocuje do póki tu mieszkasz.
Zaśmiałam
się.
-
Oj przestań.
Rozmawiałyśmy
jeszcze chwilę, opowiedziałam jej o kawie z Harrym i napełniłam jeszcze nasze
szklanki. Gdy siadałam z powrotem przy stole do kuchni wszedł Nick. Tylko w
czarnych bokserkach. Dobrze, że miał tyle przyzwoitości by po cudzym domu nie
chodzić nago. Biedny i trochę zażenowany podszedł do zamrażalki i wyjął z niej
pudełko lodów waniliowych. Serio?
-
Nick, prawda? – zapytałam, a chłopak odwrócił się w moją stronę. – Poczekasz chwilę
bo w sumie to mam ochotę na lody. Nałożę sobie trochę i już – uśmiechnęłam się.
Skinął głową w akcie zgody. Podeszłam do szafki i wyjęłam miskę. – Roxi chcesz?
– spojrzałam na nią. Dusiła się od powstrzymywanego śmiechu, więc skinęła
jedynie głową. Wyjęłam jeszcze jedną. Oraz łyżkę.
-
Niiiick ty robisz te lody? Bo wiesz ja tu chyba jestem mistrzem od takich spraw
– krzyknęła z sypialni Claudia.
Co?
CO?
C O ?
Dzięki,
ale to była informacja bez której bym żyła spokojniej.
Nałożyłam
te lody szybciej w obawie przed kolejnym dziwnym komentarzem. Oddałam pudełko
Nickowi i podeszłam do lodówki po sos czekoladowy.
-
Um właściwie to też mi możesz dać – odezwał się brunet, wskazując na buteleczkę
z płynną czekoladą.
-
Okej, jasne. – Polałam nasze porcję i podałam mu ją. Wyszedł z kuchni bez słowa.
– Nie ma za co! – krzyknęłam za nim.
Roxana
już nie wytrzymała i wybuchła głośnym śmiechem. Zawtórowałam jej, ta sytuacja
była co najmniej dziwna. Podałam jej miseczkę razem z łyżeczką i zabrałam się
za swój deser.
~*~
Wytarłem
mokre włosy ręcznikiem poczym włożyłem go do torby. Zasunąłem jej suwak i
usiadłem na ławce, w oczekiwaniu na Liama. Gdy już się wreszcie zjawił i
ogarnął swoje rzeczy, mogliśmy ruszyć do wyjścia.
-
Organizuję w piątek imprezę. Przyjdziesz? – zapytał.
-
Ok i tak nie pracuję.
-
Możesz przyprowadzić Alex jak chcesz. – Tak, nie byłem wystarczająco silny i
wyciągnął ze mnie jej imię.
-
Ta, tak zrobię dzięki.
*
Usiadłem
wygodnie na kanapie, miałem jeszcze chwilę więc postanowiłem zapytać Alex o tą
imprezę.
Schowałem telefon do kieszeni i zgarniając
kluczyki wyszedłem do pracy.
___________________________________________
i jest <3
czekam na komentarze ;3
lepsze takie sms-y czy te poprzednie?
A NO I ZAPRASZAM NA MOJE DRUGIE OPOWIADANIE "The past in the futer."
@bey_draem